Zdjęcie z albumu Bogdana Jackiewicza
Pokolorowane celem identyfikacji
I tak od lewej:
W żółtej sukience ....................Józefa Tkaczyk
W niebieskiej koszuli................Jan Jackiewicz
W fioletowej sukience..............Helena Świtkowska z domu Tkaczyk
W spódnicy w kratę................Bronisława Tkaczyk
W ciemnym garniturze.............???? Świtkowski
W mundurze kolejarza i z trąbką sygnalizacyjną w dłoni...................Stefan Tkaczyk
A teraz przyznać się...kto kredą mazał po ścianie jakieś PPMP i PPM ?
;)
Pozdrawiam
Joanna
Frelak, Ostrowscy, Malesa, Tkaczyk i ..... z Dębego Wielkiego, Olesina, Aleksandrówki i innych miejscowości. Stare zdjęcia do 1970 roku, opisy i akty dawne.
niedziela, 28 grudnia 2014
wtorek, 23 grudnia 2014
niedziela, 14 grudnia 2014
Malesowie
Zdjęcie z rodzinnego albumu Janiny Malesy
Lata 50-60-te ub.w.
Personalnie od lewej:
1- Przystojny młody mężczyzna...to Henryk Malesa
2- Pani w granatowej sukience ... osoba niezidentyfikowana
3- Rozkoszna dziewczynka w czerwonym fartuszku, trzymająca różowy woreczek... osoba niezidentyfikowana.
4- Młoda dziewczyna z długimi włosami...to Janina Malesa
5- Mały chłopiec, nieśmiało dłubiący w nosku i pilnowany by nie spadł..... to Andrzej Malesa
6- Smutna dziewczyna z żółtą kokardą we włoskach, śmiało patrząca w obiektyw....to Gabrysia Malesa
7- Za nią, uśmiechnięty....Gustaw Malesa
8- Pani pilnująca, by mały chłopczyk nie spadł z wozu .....to Zofia Malesa
9- Głowa rodziny.... Józef Malesa
Jak widzicie postacie 2,3 ....są nierozpoznane.
A Wy? Rozpoznajecie?
Joanna
Ps: pokolorowane w celu łatwiejszej identyfikacji. Kolory nie mają odzwierciedlenia historycznego.
Lata 50-60-te ub.w.
Personalnie od lewej:
1- Przystojny młody mężczyzna...to Henryk Malesa
2- Pani w granatowej sukience ... osoba niezidentyfikowana
3- Rozkoszna dziewczynka w czerwonym fartuszku, trzymająca różowy woreczek... osoba niezidentyfikowana.
4- Młoda dziewczyna z długimi włosami...to Janina Malesa
5- Mały chłopiec, nieśmiało dłubiący w nosku i pilnowany by nie spadł..... to Andrzej Malesa
6- Smutna dziewczyna z żółtą kokardą we włoskach, śmiało patrząca w obiektyw....to Gabrysia Malesa
7- Za nią, uśmiechnięty....Gustaw Malesa
8- Pani pilnująca, by mały chłopczyk nie spadł z wozu .....to Zofia Malesa
9- Głowa rodziny.... Józef Malesa
Jak widzicie postacie 2,3 ....są nierozpoznane.
Joanna
Ps: pokolorowane w celu łatwiejszej identyfikacji. Kolory nie mają odzwierciedlenia historycznego.
niedziela, 30 listopada 2014
Moja Józefka
Józefa
Tkaczyk. "Pamiętam Józefkę i to bardzo dobrze. Była dla mnie wzorem.
Miałam wtedy z 7-8 lat a ona była już taką dorosłą pannicą. Chodziła na
kurs robienia na drutach i na tańce. To ona nauczyła mnie robić na
drutach. Dała mi takie dwa patyczki wierzbowe i ...dzięki niej zrobiłam
swojej lalce szalik. Gdy, chodziła na te kursy to ja potem czekałam z
niecierpliwością aż wróci. Pamiętam, też jak
uczyła mnie tańczyć. Wiesz. Kiedyś nie było drewnianych podłóg tylko
gliniane i któregoś dnia, tak się z nią roztańczyłam, że podarłam stopy w
moich nowiutkich pończochach. My, (dzieci) nie nosiliśmy wtedy rajstop
tylko pończochy, które i tak były zbytkiem na tamte czasy. Nigdy jej nie
powiedziałam jakim, wtedy była dla mnie wzorem a szkoda." - Ze
wspomnień Eugenii Frelak.
Zdjęcie pochodzi z albumu Bogdana Jackiewicza a pokolorowane przez Nessę Vardamir.
Zdjęcie pochodzi z albumu Bogdana Jackiewicza a pokolorowane przez Nessę Vardamir.
Jak dziadkowie, kościół stawiali.....
Joanna:
Zdjęcie, które mnie poruszyło znalazłam na Fanpagu Dębe Wielkie i okolice-śladami przeszłości
To nasi dziadkowie i..pradziadkowie ( w moim przypadku).
Powiększyłam, bo to jedyna okazja, by Eugenia, która pamięta swojego dziadka - mogła go tu odnaleźć.
Zdjęcie pochodzi z 1907 roku. 11 lat później na świat przyszła Eugenia. Ludzie nie emigrowali tak jak dziś a że tu są dorośli, więc bardzo nie mogli się zmienić przez lata gdy dorastała Eugenia.
Ciekawe czy rozpozna.
Jeżeli tak - nie omieszkam o tym napisać.
I kogo my tu mamy?
Klikając na zdjęcia - powiększysz.
Zdjęcie, które mnie poruszyło znalazłam na Fanpagu Dębe Wielkie i okolice-śladami przeszłości
To nasi dziadkowie i..pradziadkowie ( w moim przypadku).
Powiększyłam, bo to jedyna okazja, by Eugenia, która pamięta swojego dziadka - mogła go tu odnaleźć.
Zdjęcie pochodzi z 1907 roku. 11 lat później na świat przyszła Eugenia. Ludzie nie emigrowali tak jak dziś a że tu są dorośli, więc bardzo nie mogli się zmienić przez lata gdy dorastała Eugenia.
Ciekawe czy rozpozna.
Jeżeli tak - nie omieszkam o tym napisać.
I kogo my tu mamy?
Klikając na zdjęcia - powiększysz.
sobota, 1 listopada 2014
Tkaczyk Józefa żona Wojciecha cd.
Dziś przypada osiemdziesiąta siódma rocznica śmierci Józefy Miros zd. Tkaczyk mojej praprababki. Zmarła 1-11-1927 roku w wieku 69 lat w Olesinie.
------------------------------------------------------------------------
Jak poprzednio w akcie małżeństwa z Janem Gańko ujęto jej 3 lata, tak w akcie zgonu 2 lata jej dodano.
Według dokumentów miała 67 lat. Czy to teraz jest ważne? Oceńcie sami.
Niestety nie mogę odnaleźć jej nagrobka, być może został zapomniany a być może pochowano obok niej męża, Wojciecha tylko tabliczka z jej danymi nie zachowała się. Jeżeli jest ktoś kto wie gdzie jest pochowana, proszę o informacje.
-----------------------------------------------------------------------
Jej mąż Wojciech Miros jest wykonawcą krzyża, który stoi przy ulicy Staropolskiej w Olesinie.
-----------------------------------------------------------------------
-----------------------------------------------------------------------
Na kamieniu można odczytać rok 1922 oraz inicjały WM.
-----------------------------------------------------------------------
-----------------------------------------------------------------------
Krzyż ten prawdopodobnie upamiętnia jakąś bitwę z okresu wojny z Rosją w 1920 roku.
Pierwotnie stał po drugiej stronie drogi przy lipie, która tam rośnie.
Dziś dzień Wszystkich Świętych, zapalmy płomyk na znak pamięci o zmarłych, bo
" Umarłych wieczność dotąd trwa, dokąd pamięcią im się płaci"
Pozdrawiam Bogdan.
niedziela, 14 września 2014
Tkaczyk Józefa żona Wojciecha.
Otóż wpadł mi w ręce akt ślubu Wojciecha Mirosa z Józefą Tkaczyk, byli moimi prapradziadkami. Nic nie byłoby w tym dziwnego gdyby nie fakt, że Józefa była wdową kiedy wychodziła za Wojciecha. Nie słyszałem takiej informacji od nikogo z rodziny, być może nikt już o tym nie pamięta więc niech to będzie ciekawostka.
--------------------------------------------------------------------------
Jej pierwszym mężem był niejaki Jan Gańko, który urodził się w Wólce Wybranieckiej, kiedy pobierali się z Józefą w 1884 roku, był już wdowcem. Jego zmarła żona, Józefa Łęczycka pochodziła z Choszczówki Stojeckiej. On sam był mężem Józefy od lutego 1884 roku do grudnia 1885 czyli niewiele ponad półtora roku bo zmarł w wieku 29 lat 3 grudnia 1885 roku. Bardzo młodo.
-------------------------------------------------------------------------
Po dokładnym przeczytaniu aktów, widać rozbieżności w datach urodzeń. Józefa urodziła się w 1860 roku, akt małżeństwa z Janem Gańko mówi, że w roku 1884 miała 21 lat, odmłodzono ją o 3 lata. Co jest przyczyną takich rozbieżności ciężko powiedzieć, być może nie spisywano dat z aktów tylko z zeznań świadków lub małżonków a w czasach kiedy mało kto czytać i pisać potrafił, data urodzin, nie przypominana, zacierała się w pamięci urodzonego. Dziś wszędzie pytają : kiedy urodzony, gdzie itd. więc datę naszych urodzin pamiętamy.
Pozdrawiam Bogdan.
poniedziałek, 19 maja 2014
Kiedy świeci słoneczko......
Kiedy świeci słoneczko
to na łące nad rzeczką
świerszcze stroją skrzypeczki
do wiosennej poleczki.
Dylu,dylu już grają
grube bąki śpiewają,
myszki tańczą poleczkę
sapią przy tym troszeczkę.
A trzy małe biedronki nie chcą tańczyć tej polki
i czekają na walca, aby tańczyć na palcach.
Z rodzinnego Albumu Grażynki Ostrowskiej...
Mała Anetka in color
to na łące nad rzeczką
świerszcze stroją skrzypeczki
do wiosennej poleczki.
Dylu,dylu już grają
grube bąki śpiewają,
myszki tańczą poleczkę
sapią przy tym troszeczkę.
A trzy małe biedronki nie chcą tańczyć tej polki
i czekają na walca, aby tańczyć na palcach.
Z rodzinnego Albumu Grażynki Ostrowskiej...
Mała Anetka in color
sobota, 19 kwietnia 2014
Wesołych Świąt z Janem Słomką.
Wesołych i pogodnych Świąt Wielkanocnych życzymy wszystkim zaglądającym tu a jednocześnie
bardzo serdecznie zapraszamy do lektury pamiętników, których autorem jest Jan Słomka.
------------------------------------------------------------------------
Urodzony w 1842 roku w Dzikowie, obecnie jest to dzielnica Tarnobrzega ale w tamtych latach była to odrębna wieś Galicyjska w zaborze Austriackim. We wspomnieniach tych autor opisuje życie codzienne oraz zwyczaje jakie panowały na tych terenach w dziewiętnastym wieku.
Mimo że to Galicja ale myślę że życie toczyło się bardzo podobnie i na naszych terenach w Królestwie Polskim.
Poniżej wstęp do książki
-------------------------------------------------------------------------
-------------------------------------------------------------------------
Jak ci nasi pradziadkowie mieszkali? ...
-------------------------------------------------------------------------
Dom mieszkalny gospodarza czy komornika składał się z jednej tylko izby mieszkalnej, przytem z dużej sieni i komory, a gospodarz posiadał nadto stajnie na konie, krowy, świnie i stodołę.Wszystkie zabudowania włościańskie wznoszone były z drzewa okrągłego, tak, jak rosło w lesie, mało co ociosanego. Węgły wystawały prawie na pół metra, tak że gdy później drzewo zdrożało, to węgły te obrzynano na opał, a niektórzy robili to celem nadania domowi zgrabniejszego wyglądu.
Po wsiach okolicznych, zwłaszcza dalszych od Wisły, osiadłych w lasach na gruntach piasczystych, były jeszcze prawie wyłącznie chałupy dymne, w których paliło się na tak zwanej »babce«, t. j. na słupie ulepionym z gliny, a dym rozchodził się po całej izbie i drzwiami wydobywał się do sieni, a stąd na strych. W czasie palenia izba musiała być otwarta, a ludzie siedzieli nisko przy ziemi lub chodzili chyłkiem, bo inaczej dławił ich dym. Ściany były okopcone (nigdy nie bielone), ludzie czarni i przesiąknięci dymem.
W Dzikowie były już wtedy przeważnie kominy wyprowadzone na dach, ale ulepione były z gliny, zarobionej ze słomą. Były też i ówdzie kominy urządzone z wypróchniałego pnia drzewnego, obrzuconego gliną. Pierwsze kominy murowane z cegły zaczęły nastawać u chłopów dopiero około roku 1870, równocześnie z blachami kuchennemi, rozpowszechnionemi obecnie, służącemi do gotowania.
Na razie w Dzikowie znane było tylko palenie »na kominie«, przy czym garnki ze strawą do gotowania przystawiane były do ognia albo stawiane wśród ognia, jeśli się chciało gotowanie przyśpieszyć, a tu i ówdzie były w tym celu używane dymarki, czyli żelazne podstawki pod garnki.
Prócz tego w każdej izbie znajdował się piec chlebowy tak duży, że można w nim było upiec chleb z pół korca mąki naraz, i piec do ogrzewania, do którego paliwo nakładało się z sieni przez długą szyję czyli tzw. »grubę«. Piece te budowane były z cegły surowej, nie palonej i zajmowały dużo miejsca w izbie, a sklepienie pieca chlebowego — »nalepa« i pieca do ogrzewania — »wierzchnica« było razem tak obszerne, że mogło spać na nim czworo ludzi. Sypiały tam też stale, zwłaszcza zimą, dzieci i dziewka służąca, a także każdy z domowników, ilekroć czuł się niezdrowym, i zbierały go dreszcze, wyłaził na piec, żeby tam się wyleżeć i wygrzać. Między piecami a ścianą był znaczny odstęp, i stanowiło to tak zwany »zapiecek«, gdzie także zwyczajnie sypiały dzieci.
-------------------------------------------------------------------------
Inny przykład życia w tamtych czasach, niespokojnych czasach. Powstanie styczniowe.
-------------------------------------------------------------------------
Na te czasy przypadło powstanie w r. 1863. Gdy coraz więcej narodu szło do powstania, i rósł zapał, rząd austrjacki nasłał konnicę i piechotę i obstawił granicę od Królestwa Polskiego. Wojsko rozkwaterowane było po wsiach i miasteczkach najbliższych granicy, więc i w Dzikowie stało pewnie przez półtora roku.
U mnie stało na kwaterze dwóch huzarów z końmi, a ku ostatkowi żołnierze z piechoty, i ci po większej części byli Polacy. U mnie jedni i drudzy zachowywali się dobrze, ja też z nimi nawzajem dobrze się obchodziłem. Co było w domu, tem ich często poraczyłem i oni również ze mną swojem się dzielili, więc jak odchodzili, to pożegnanie było dobre. Natomiast na innych kwaterach bywały częste awantury, gospodarze skarżyli się na żołnierzy, a ci na gospodarzy, najwięcej o wikt.Za kwatery te coś płacili, ale nie przypominam sobie, ile na dzień wychodziło, pamiętam tylko, że za obiady zwracali tyle, ile kosztowało mięso, pół funta na żołnierza. Obiady te na każdą kwaterę nosili ze wsi, jak wójt poprzedniego dnia rozporządził, on zaś co dzień po kolei naznaczał domy, na które w danym dniu przypadał ten obowiązek.
Zrazu nie było tak ostro, — żołnierze pilnowali tylko granicy, żeby powstańcy nie przechodzili. Później wojsko wykonywało coraz ostrzejsze rozkazy. Po drogach były warty, — każdy, kto jechał furą, był rewidowany, czy nie wiezie amunicji lub powstańca; musiał się wylegitymować, skąd i dokąd jedzie i w jakim interesie. Odbywały się rewizje, szczególniej po dworach, a jeżeli się wykryło coś, mającego związek z powstaniem, to brali do więzienia lub nakładali kary pieniężne.
Chłopi w sprawie powstania byli wtenczas zupełnie obojętni, tylko odzywały się głosy, że »dobrzeby było, żeby Moskala pobili a wygnali«.
Z Dzikowa poszedł do powstania młody hr. Juljusz Tarnowski, a do tego samego oddziału poszło też kilku mieszczan z Tarnobrzega. Wyjście ich odbyło się w tajemnicy i stało się wiadomem dopiero po bitwie, którą stoczyli. Jak potem różni opowiadali, oddział ten przeprawił się przez Wisłę pod Szczucinem, jednak już wprzód ktoś zdradził, że pójdą tamtędy powstańcy ,i Moskale byli na to przygotowani. Więc ledwie się nasi przeprawili i odeszli od brzegu, rozpoczęła się bitwa, w której cały oddział został rozbity, wielu zginęło, a między nimi Juljusz Tarnowski, reszta dostała się do niewoli, a tylko garstka ocalała.
Pierwsza wieść o tem była bardzo tajemnicza i nic pewnego nie można się było dowiedzieć, aż za kilka dni wiadomość stawała się coraz głośniejszą i dokładniejszą, a w Dzikowie największe wrażenie wywołała śmierć Juljusza Tarnowskiego.
Żałowali go, że w tak młodym wieku zginął, mówili, że był dobry dla ludzi, i różnie opowiadali o jego bohaterskiej śmierci. Zwłoki jego przewiezione zostały na tę stronę i złożone w nocy w grobowcach w klasztorze Dominikanów.
-----------------------------------------------------
Link do pluginu w którym otworzycie książkę jest TU
Link do książki TU.
Lub jak kto woli TU.
Jeżeli coś nie działa, proszę o kontakt.
Pozdrawiamy Joanna i Bogdan.
piątek, 21 marca 2014
W majątku Dębe Wielkie
Dzięki uprzejmości Pana Ryszarda, który podzielił się z nami swoimi rodzinnymi zdjęciami..możemy dziś Wam pokazać - na razie jedno zdjęcie z tytułowego majątku.
[...]Z pięciu osób na zdjęciu rozpoznaje trzy. Od lewej strony Zosia Tabiszewska (moja mama), Władysław Tabiszewski - właściciel majątku Dębe Wielkie (mój dziadek), następnie dwie osoby mi nie znane i Zofia Tabiszewska, żona Władysława ( moja babcia). [..]. Wiem, że w wyniku bombardowania już 3 września 1939 spłonął.[...]
Pozdrawiam Ryszard
Czekamy na więcej Waszych rodzinnych zdjęć wraz z opisami.
Podzielcie się z innymi. Pokażcie swoją historię - związaną z tymi ...naszymi...rodzinnymi stronami.
Piszcie do nas :
ostrowiecki@o2.pl
lub
https://www.facebook.com/debewielkierody
Joanna
Kolorowała Nessa Vardamir
[...]Z pięciu osób na zdjęciu rozpoznaje trzy. Od lewej strony Zosia Tabiszewska (moja mama), Władysław Tabiszewski - właściciel majątku Dębe Wielkie (mój dziadek), następnie dwie osoby mi nie znane i Zofia Tabiszewska, żona Władysława ( moja babcia). [..]. Wiem, że w wyniku bombardowania już 3 września 1939 spłonął.[...]
Pozdrawiam Ryszard
Czekamy na więcej Waszych rodzinnych zdjęć wraz z opisami.
Podzielcie się z innymi. Pokażcie swoją historię - związaną z tymi ...naszymi...rodzinnymi stronami.
Piszcie do nas :
ostrowiecki@o2.pl
lub
https://www.facebook.com/debewielkierody
Joanna
Kolorowała Nessa Vardamir
niedziela, 9 lutego 2014
Na wiosnę..pójdziemy na spacer
Może będzie stał przydrożny fotograf i zrobimy sobie zdjęcie na pamiątkę?
Tak jak siostry Frelak.
Od lewej: Krzyś Ostrowski, Janina z domu Frelak, Włodek Ostrowski i Eugenia z domu Frelak
Zdjęcie zrobione na początku lat 50-tych ubiegłego wieku.
Koloryzacja moja.
Joanna
Tak jak siostry Frelak.
Od lewej: Krzyś Ostrowski, Janina z domu Frelak, Włodek Ostrowski i Eugenia z domu Frelak
Zdjęcie zrobione na początku lat 50-tych ubiegłego wieku.
Koloryzacja moja.
Joanna
sobota, 8 lutego 2014
niedziela, 12 stycznia 2014
"Umarłych wieczność dotąd trwa, dokąd pamięcią im się płaci" Wisława Szymborska
Nie pozwólmy by o NICH zapomniano.
Piszcie swoje wspomnienia o tych, którzy odeszli.
Dołączcie do nas !!!
Każda Wasza uwaga jest cennym skarbem dla potomnych.
Czekamy na Was !!!
Piszcie swoje wspomnienia o tych, którzy odeszli.
Dołączcie do nas !!!
Każda Wasza uwaga jest cennym skarbem dla potomnych.
Czekamy na Was !!!
niedziela, 5 stycznia 2014
Trzech ich było i każdy z nich to król.
Prośby Trzech Króli
Pierwszy król: - Dzieciątko Boże! Od ludu mego niosę Ci dobrych uczynków złoto a Ty, ludowi memu daj wiarę, o to, jedynie proszę Cię, o to!
Drugi: - Dziecino święta! Z moich miast, wiosek racz przyjąć modłów woń kadzidlaną, a Ty, o Panie, każ, niech anieli nad mą ojczyzną jako straż staną!
Trzeci: - A ja, o, Panie, niosę Ci mirrę. gorzką, jak mego narodu dola, o, spraw, Dziecino, niech się
rozdzwonią radosnym śpiewem ich chaty, pola!
I klękli kornie możni królowie i poskładali dary na ławie,
a Jezus wyrzekł: - Kocham was wszystkich, błogosławię was, błogosławię!
STEFANJA OTTOWA. 1932r.
pisownia oryginalna
sobota, 4 stycznia 2014
Karnawał czas zacząć.....
a od czego?
Od zgubienia czegoś.......
I tak Wiktor Jackiewicz zgubił kartę na klacz:
1925r.
Ale my się nie damy...my kobiety.....i na karnawał się przygotujemy.
Pomoże nam w tym znana marka kosmetyków.......
Od zgubienia czegoś.......
I tak Wiktor Jackiewicz zgubił kartę na klacz:
1925r.
Ale my się nie damy...my kobiety.....i na karnawał się przygotujemy.
Pomoże nam w tym znana marka kosmetyków.......
Następnie, piękną fryzurę uzyskamy za pośrednictwem wyjątkowego szampoo....ooonu.
I..... idziemy. :)
Pozdrawiam w nowym roku
Joanna
środa, 1 stycznia 2014
Ach !!!! Co to był za ślub!
W zielonym płaszczyku - Eugenia Ostrowska z domu Frelak.
Rozpoznajecie swoich bliskich?
Od lewej:
Kobza Aniela
Sadowski ###
Bogucka Zdzisława
Ostrowski Roman
dziecko: Mioduszewska Teresa
Pan Wojdyga ###
Frelak Eugenia
Starsza pani: Ostrowska Marcyjanna
Z tyłu: Książek Janina
Trzy osoby z tyłu...nierozpoznane.
Rozpoznajecie swoich bliskich?
Od lewej:
Kobza Aniela
Sadowski ###
Bogucka Zdzisława
Ostrowski Roman
dziecko: Mioduszewska Teresa
Pan Wojdyga ###
Frelak Eugenia
Starsza pani: Ostrowska Marcyjanna
Z tyłu: Książek Janina
Trzy osoby z tyłu...nierozpoznane.
Subskrybuj:
Posty (Atom)
"Umarłych wieczność dotąd trwa, dokąd pamięcią im się płaci" Wisława Szymborska